Kuracja odchudzająca
Ciekawe co
jest tego przyczyną: zapał neofitów czy rok wyborczy, ale panie ministry
kierujące polską edukacją (jest też jakiś pan minister, ale o nim nic nie
słychać – może jedyny, który nie udziela wywiadów tylko pracuje) co chwilę
wyskakują z jakimiś nowymi pomysłami na polską edukację. O niektórych już
wspominałem – teraz pora na podstawę programową. Według pani ministry Nowackiej
od dawna „mówi się”, że podstawy programowe zawierają zbyt dużo treści. Od
kogoś, kto kieruje resortem edukacji oczekiwałbym nie ogólnikowego „mówi się”,
ale jakichś konkretnych opracowań sporządzonych przez kompetentne instytucje. I
na tym „mówi się” oparto potężny – i zapewne kosztowny – proces „odchudzania”
podstawy programowej, z której – według innej ministry p. Lubnauer – ma zniknąć
od 5 do 20 procent treści. Podobno już zebrała się grupa kilkunastu ekspertów,
którzy będą wykreślali zbędne ich zdaniem zapisy z podstawy.
W tej chwili
na myśl przychodzi mi jedna ze scen z pierwszego odcinka genialnego serialu „Alternatywy
4” – ta, w której redaktor z telewizji (na potrzeby reportażu) ustalał listę osób,
które miały otrzymać przydział na mieszkanie. „No to tylko trzeba wziąć
długopis... Co tu mamy... Oj niedobrze się kojarzy... I raz, i tak, i tak... A
to skrótem... No i teraz trzeba to ładnie przepisać...” Ale nie – tutaj (tj. w
ministerstwie) są na pewno eksperci... I tej wersji będziemy się trzymali. Szkoda,
że nie wiadomo, kto jest tymi ekspertami. Niby miałoby wszystko przejrzyście i
klarownie, ale widać tak od razu to się nie da – musi być jakiś okres przejściowy,
bo jakby ludzie od razu dostali pełną jasność to by mogli oślepnąć...
Załóżmy
jednak, że naprawdę podstawą zajmą się fachowcy. Inny problem, który się
pojawia to pozostawienie niezmienionych podręczników. Oczywiście, jeśli zmiany
mają wejść już od 1. września tego roku to nic dziwnego, że podręczniki muszą
zostać – od ustalenia oficjalnej wersji „nowej” podstawy programowej zostanie
do początku nowego roku szkolnego może ze dwa miesiące – nikt w tym czasie
nawet nie napisze nowych podręczników, a co dopiero je wyda... No i w przyszłym
roku szkolnym nauczyciele będą musieli samodzielnie (w ramach swojego wolnego
czasu – ale w końcu dostaną przecież więcej pieniędzy) przeanalizować na ile
stare podręczniki pasują do nowej podstawy. I tam, gdzie od niej odstają – będą
musieli (znów w ramach swojego wolnego czasu) samodzielnie opracować dla
uczniów materiały. Bo usunięcie z podstawy programowej jednej tylko treści może
spowodować konieczność zmiany nawet kilkunastu tematów w podręczniku. Trzeba
mieć nadzieję, że „dietetycy” z ministerstwa, zajmujący się odchudzaniem
podstawy wykreślą z niej tylko te treści, które są najmniej powiązane z
pozostałymi (często są to treści najciekawsze, ale co tam). Tak czy inaczej, w
wakacje czeka każdego nauczyciela obowiązkowa lektura wszystkich podręczników,
z których korzysta i wyszukiwanie w nich odwołań do treści, których w podstawie
programowej już nie ma. A ponieważ uczniowie dostaną te stare podręczniki i
będą mieli pełne prawo z nich korzystać chyba trzeba będzie we własnym zakresie
przygotować korektę i rozdać ją uczniom.
I gdyby
ktoś się pytał, to na tym właśnie będzie polegało zwiększenie autonomii i
samodzielności nauczycieli. No ale dostaniemy wszak podwyżkę, która nie będzie
się wiązała ze zwiększeniem pensum. I nie będzie musiała – pensum się nie
zmieni, ale ilość niezbędnej do jego realizacji pracy tak i to wielokrotnie.
A, no i
nie liczmy na zwiększenie godzin różnych ważnych przedmiotów kosztem lekcji
religii – jakoś tak chyba wygasła wola rządzących do dyskusji na ten temat. No
cóż, w kwietniu będą wybory samorządowe i nie ma co podejmować drażliwych
tematów... Ale co ja plotę – przecież obecny rząd na pewno nie przedkładałby
partykularnych interesów podyktowanych zbliżającą się kampanią wyborczą nad
dobro kraju i jego kluczowych sfer, do jakich zalicza się edukacja... Nieładnie
z mojej strony...
A żeby
było jeszcze śmieszniej, to od 1. września 2026 roku (czyli raptem za dwa lata)
ma wejść w życie duża reforma podstawy programowej. Serio nie można było się
wstrzymać ze zmianami do tej pory? Obecna podstawa programowa funkcjonuje od
ładnych paru lat i jakoś „bombelki” dawały radę...
Komentarze
Prześlij komentarz