Pokongresowe refleksje

 

W dniach 5-7 września odbył się w Poznaniu 3 Kongres Nauczycieli Fizyki. Obfitość kongresowych treści i nagromadzony w nim bagaż pozytywnych emocji sprawia, że zapewne nie raz będę odwoływał się do tego wydarzenia. Dzisiaj pozwolę sobie tylko na garść ogólnych przemyśleń.

Jak wspomniałem, był to już trzeci kongres, ale ja uczestniczyłem w tym wydarzeniu po raz pierwszy. A i to dowiedziałem się o nim dość przypadkowo – dzięki temu, że od pewnego czasu współpracuję z polskim dystrybutorem produktów Casio, który poprosił mnie o przygotowanie i poprowadzenie warsztatów podczas tego kongresu. Będąc stałym i aktywnym uczestnikiem rozmaitych grup i forów nauczycielskich nie znalazłem na nich nawet śladu wzmianki o tym wydarzeniu. A szkoda, bo np. Facebook, który oferuje multum nauczycielskich grup byłby doskonałym medium, za pomocą którego organizatorzy mogliby dotrzeć do znacznie większej liczby nauczycieli. W kongresie uczestniczyło około 120 osób – to raczej niewiele, biorąc pod uwagę fakt, że wszystkich nauczycieli fizyki w Polsce liczy się w tysiącach. Oczywiście, więcej uczestników to większe wyzwanie dla organizatorów, ale chyba warto je podjąć dla dobra naszego środowiska.

Ale ważne, że postawione zostały już pierwsze kroki i – co jeszcze ważniejsze – jest wola organizowania kolejnych kongresów. Bo co do potrzeby ich organizowania nie ma najmniejszych wątpliwości. Środowisko nauczycielskie – zwłaszcza w takich przedmiotach jak fizyka – jest mocno rozproszone i jakikolwiek przepływ informacji jest w związku z tym mocno utrudniony – jeśli nie w ogóle niemożliwy. Takie wydarzenia, jak poznański kongres są często jedyną możliwością spotkania się nauczycieli z różnych stron Polski, pracujących w różnych środowiskach i różnych warunkach, posiadających różnorodny bagaż doświadczeń i najrozmaitsze pomysły. Spotkanie z dysponującymi ogromnym doświadczeniem „starymi” (wiekiem – nie entuzjazmem) nauczycielami to okazja do nauczenia się wielu rzeczy, o których nie słyszało się na studiach. Z drugiej strony młodzi nauczyciele, którzy stawiają pierwsze kroki w zawodzie często mają mnóstwo ciekawych pomysłów opartych o nowinki, o których „stare wygi” mogły nie słyszeć. Zderzenie opartej na zawodowym doświadczeniu rutyny z entuzjazmem płynącym z młodości zwykle wywołuje burzę, która kończy się ulewą dobrych pomysłów i nowych projektów.

Drugim aspektem takich spotkań jest obecność na nich ludzi szeroko rozumianej nauki: od wybitnych fizyków badających otaczający nasz świat poprzez dydaktyków fizyki aż po ludzi pozornie z fizyką nie związanych – jak specjaliści od języka, którym się posługujemy i który powinien być tak giętki, żeby powiedział wszystko, co pomyśli głowa... I w dodatku dał się zrozumieć zarówno ekspertowi, jak i laikowi – którym wszak jest każdy z zasiadających w szkolnej ławie uczniów. Wykłady czy warsztaty prowadzone przez akademików z jednej strony podpowiadają rozwiązania, ułatwiające pracę nauczycielom, z drugiej zaś często legitymizują to, co robimy na co dzień intuicyjnie, a na co brakuje nam fachowego potwierdzenia. Uczestnicy kongresu mają szansę wyjechać bogatsi o nową wiedzę dotyczącą zarówno treści, których nauczają, jak i o nowe elementy warsztatu swojej pracy: od posługiwania się kalkulatorem naukowym po korzyści płynące z wykorzystania sztucznej inteligencji.

Oczywiście nie brakuje też czasu na mniej formalne spotkania przy kawie czy innych napojach, podczas których można wymieniać się anegdotami – z których wszak też zwykle płynie jakaś nauka – czy informacjami o wspólnych znajomych. I czasem tylko człowieka zaskakuje wiadomość, że pewien młody i tryskający energią fizyk z jednego z polskich uniwersytetów, z którym przed laty wspólnie badało się zawiłości natury, popełniało ciekawe artykuły i przetwarzało na prostsze związki chemiczne pokaźne ilości alkoholu obecnie jest szanowanym i cenionym... profesorem-emerytem. No cóż, tempus fugit… Nie brakowało również okazji do zwiedzania przepięknego grodu nad Wartą – czy to samodzielnie, czy w gronie dawniejszych i nowo poznanych przyjaciół. Ciekawym tematem badań okazuje się wtedy nawet tak wydawałoby się prozaiczna kwestia, jak przemieszczanie się tramwajem w obcym mieście...

Po trzech dniach wróciłem do Warszawy zmęczony, ale zadowolony, że miałem możliwość uczestniczyć i współtworzyć (jako jeden z prowadzących warsztaty) to wydarzenie. I z niecierpliwością czekam na kolejny kongres, który – na co mam ogromną nadzieję – odbędzie się za dwa lata.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Polak z profilu

Cudze chwalicie...

Panem et circenses