Posty

SuperMENka

  Pani ministerka (nie mam nic przeciwko feminatywom, ale pod warunkiem, że są poprawne – więc nie „ministra”, ale „ministerka”, jakkolwiek głupio by to nie brzmiało) edukacji przedstawia priorytety działań swojego resortu. W pierwszej kolejności oczywiście dwa sztandarowe pomysły, czyli edukacja prozdrowotna i obywatelska, ale też ostatnio podniesiona została kwestia zmian w podstawie programowej wychowania fizycznego, a całkiem najostatniejszy pomysł to zaostrzenie progów dopuszczalnych nieobecności w szkole. Nie da się ukryć, że zarówno edukacja obywatelska, jak i prozdrowotna są w Polsce konieczne. Ludzie – często wykształceni – nie mają pojęcia o zasadach funkcjonowania państwa, kompetencjach określonych władz czy nawet zasadach funkcjonowania systemu danin publicznych. I nie dlatego, że są one jakoś szczególnie skomplikowane (bo są tylko trochę skomplikowane – nie aż tak bardzo), ale dlatego, że tak naprawdę nikt nigdy i nigdzie o nich nie uczy. Stąd też wynika łatwość ulegan

Świątynia czy ogród?

  Równolegle do dyskusji na temat profilu absolwenta polskiej szkoły toczy się tu i ówdzie dyskusja na temat kształtu samej szkoły. Od czasów starożytnych przywykliśmy, że szkołę maluje się jako gmach – świątynię wiedzy, po marmurowych salach której przechadzają się uczeni snujący swoje naukowe teorie i przelewający do głów uczniów swoją mądrość. Jest to dość atrakcyjna wizja – zwłaszcza z perspektywy nauczyciela, który w tej wizji czuje się bezpiecznie i nie musi się przejmować światem zewnętrznym. Jednocześnie – jako kapłan wiedzy – cieszy się zasłużonym szacunkiem i autorytetem. Jest to jednak wizja dość niebezpieczna, bo ma tendencję do popadania w skostnienie i konserwatyzm. Zmiany zachodzące w świecie z trudem przenikają przez mury nawyków i dogmatów. Może więc należałoby spojrzeć nieco inaczej na kształt szkoły. Ja miałbym taki pomysł... Widziałbym szkołę jako ogród. Płotem w tym ogrodzie byłaby obudowa prawna, wyznaczająca ramy, w których powinna zamykać się edukacja na danym

Dzień Edukacji Narodowej

  W Dniu Edukacji Narodowej całej polskiej edukacji chciałbym życzyć przede wszystkim mądrości. Żebyśmy mądrzy byli my – nauczyciele. I w swej mądrości pamiętali, że nasi uczniowie dopiero się uczą, więc mają prawo pewnych rzeczy nie wiedzieć. I nawet jeśli już się dowiedzieli, to mają prawo nie pamiętać. Żebyśmy oceniając pamiętali, że ocena jest przede wszystkim informacją, a nie nagrodą czy karą.   Żebyśmy nie zapominali, że dziecko nie jest programowalnym robocikiem, ale ludzką istotą, która ma emocje, która często spotyka się ze stresogennymi sytuacjami – tak w szkole, jak i poza nią – i która nie zawsze musi być grzeczna, uśmiechnięta i przyjazna. Dokładnie tak samo, jak my nie musimy zawsze tacy być. Bo w naszej mądrości musimy zdać sobie sprawę również z tego, że także i my jesteśmy tylko ludźmi, którzy przeżywają radości i smutki, którzy odnoszą sukcesy i porażki, którzy mogą być zmęczeni, chorzy, znużeni. W naszej mądrości musimy nauczyć się, że oprócz pracy zawodowej mamy te

Szkoła z lepszego profilu

  Jakiś czas temu pozwoliłem sobie na wstępną i dość pobieżną analizę zaproponowanego przez IBE profilu absolwenta. Niedawno, w rozmowie z pewnym mądrym człowiekiem, którego z pełnym przekonaniem mogę uznać za autorytet w dziedzinie edukacji usłyszałem o pomyśle stworzenia – trochę w ramach konsultowania projektu profilu absolwenta, a trochę w ramach przekory wobec niego – profilu szkoły, która miałaby takiego absolwenta wypuścić. Zastanawiając się nad problemem od tej strony doszedłem do wniosku, że… taka szkoła nie istnieje, a co więcej – istnieć nie może. Już w poprzednim moim artykule podniosłem problem natury ideologicznej przy kreowaniu takiego absolwenta. Polacy są społeczeństwem o mocno zróżnicowanym światopoglądzie, a diametralnie odmienne stanowiska reprezentują grupy liczące po co najmniej kilkanaście procent dorosłych obywateli. Biorąc zaś pod uwagę polityczną bierność grupy 30-40 procent wyborców (tyle mniej więcej ostatnio nie uczestniczy w wyborach) można przyjąć, że t

Polak z profilu

  Jakoś tak niedawno Instytut Badań Edukacyjnych, działający na zlecenie Ministerstwa Edukacji Narodowej opublikował projekt profilu absolwenta polskiej szkoły – na razie tylko przedszkola i szkoły podstawowej. Dokument liczy 41 stron, a jego sporządzenie kosztowało „zaledwie” 2 860 000 zł. Niecałe 70 tysięcy za stronę – więc jak za darmo... I w sumie to fakt, że cena usługi – w skali wydatków ministerstwa – jest niewielka. Problem polega na tym, że w tym dokumencie nie ma absolutnie nic nowego, czego wcześniej nie zawierałyby profile absolwentów poszczególnych szkół. Dokładnie te same banały, tyle że okraszone odwołaniami do kilku filozofów oraz nieco inną terminologią. Zarobić prawie 3 miliony za przewertowanie Wikipedii w poszukiwaniu kilku nazwisk czy słownika wyrazów bliskoznacznych? Super praca... Ale przejdźmy do samego dokumentu. Jak wspomniałem, nie wnosi on nic nowego, ale jest kolejną wersją mocno ogólnikowego profilu absolwenta. Jaki ma być ten absolwent? Powinien umieć s

Pokongresowe refleksje

  W dniach 5-7 września odbył się w Poznaniu 3 Kongres Nauczycieli Fizyki. Obfitość kongresowych treści i nagromadzony w nim bagaż pozytywnych emocji sprawia, że zapewne nie raz będę odwoływał się do tego wydarzenia. Dzisiaj pozwolę sobie tylko na garść ogólnych przemyśleń. Jak wspomniałem, był to już trzeci kongres, ale ja uczestniczyłem w tym wydarzeniu po raz pierwszy. A i to dowiedziałem się o nim dość przypadkowo – dzięki temu, że od pewnego czasu współpracuję z polskim dystrybutorem produktów Casio, który poprosił mnie o przygotowanie i poprowadzenie warsztatów podczas tego kongresu. Będąc stałym i aktywnym uczestnikiem rozmaitych grup i forów nauczycielskich nie znalazłem na nich nawet śladu wzmianki o tym wydarzeniu. A szkoda, bo np. Facebook, który oferuje multum nauczycielskich grup byłby doskonałym medium, za pomocą którego organizatorzy mogliby dotrzeć do znacznie większej liczby nauczycieli. W kongresie uczestniczyło około 120 osób – to raczej niewiele, biorąc pod uwagę

Panem et circenses

  Na należącej do Amazona streamingowej platformie Prime Video rekordy popularności bije serial „Those about to die” (nawiasem mówiąc – bardzo dobry serial; polecam), w Paryżu – w atmosferze kontrowersji i skandali – odbywają się Igrzyska XXXIII Olimpiady, a edukacyjne portale raz po raz ogłaszają kolejne sukcesy polskich licealistów w międzynarodowych olimpiadach przedmiotowych. Ledwo opadła wrzawa po sukcesie młodych polskich matematyków, gdy strony internetowe zawojowali chemicy. Szczerze gratuluję odniesionego sukcesu, który bez wątpienia wymagał ogromnych – tytanicznych wręcz – nakładów pracy i poświęcania niemal całego wolnego czasu na zgłębianie tajników tych jakże trudnych dyscyplin naukowych. Chylę czoła przed ich ogromną wiedzą i jestem pewny, że po skończeniu liceów będą ozdobą najlepszych uczelni – niekoniecznie polskich – po ukończeniu których zasilą szeregi naukowców zajmujących się ważnymi i ciekawymi zagadnieniami. Byś może usłyszymy kiedyś jeszcze o nich przy okazji na